5 - 6 kwiecień 2013 r.
Treść
W ubiegłym roku impreza ta odbyła się w 929 miejscowościach Czech, Moraw, Słowacji, Słowenii i Polski. Pracownicy Gminnej Biblioteki Publicznej w Suszcu ponownie chcą wziąć udział w tym międzynarodowym przedsięwzięciu [już dwunastym], którego celem jest rozbudzenie potrzeb czytelniczych oraz idei głośnego czytania promowanego m.in. przez Fundację ABCXXI - Cała Polska czyta dzieciom, wspierającą zdrowie psychiczne, umysłowe i moralne dzieci i młodzieży. Akcja ta wspierana jest także przez pracowników
z andersenowskich bajek.
PROSIMY O ZGŁOSZENIE SIĘ PO ODBIÓR "ZGODY"
I ODDANIE JEJ W BIBLIOTECE DO 4 KWIETNIA 2013 r.
Bedrich Benes Buchlovan Library in Uherske Hradiste, Czech Republic
Mamy przyjemność poinformować Was, że 13 Noc z Andersenem będzie miała miejsce w 2020 bibliotekach i szkołach z całego świata ( Australia, Germany, Russia, France, Danish, USA, Great Britain...), ponad 60.000 dzieci spędzi wspaniały czas na czytaniu książek podczas tej Nocy. Możecie znaleźć nas na facebooku - Noc s Andersenem http://www.facebook.com/nocsandersenem, gdzie również będzie dostępny czat w czasie tej Nocy. Proponujemy Wam 1 rozdział czeskiej książki "O'bluda" Danieli Krolupperowej jeśli będziecie mieli ochcotę poczytać trochę literatury czeskiej dla dzieci. Jak już pisaliśmy ilustarcję na pocztówce wykonała Lucie Lomova, a tekst napisała Daniela Krolupperowa.
Miłego dnia, powodzenia i Wesołych Świąt.
The chapter in czech:
Kromě těláku nás měl Rozhon i na zemák. Že ani zemák nebude zrovna pohoda, klídek a tabáček, jsem pochopil, když jsem hned nepochopil, jak vypočítat, kolik je teďka hodin na Srí Lance. Což se mi přihodilo hned třetí hodinu. Člověk by si myslel, že se v zeměpise bude učit o zemích, řekách, horách a tak. To jsem ale narazil - zatím jenom počítáme.
Dál už jsem pro jistotu ničemu nedivil. Zanořil jsem do lavice, aby na mě od katedry pokud možno nebylo moc vidět, pozoroval jsem nové učitele a snažil se je zbytečně nedráždit.
Co jsem zblízka viděl matikářku Fikejzovou, myslel jsem si, že už mě hned tak něco z míry nevyvede. To ale platilo rovné dva dny. Do doby, než se objevil nový angličtinář.
Vešel do třídy, postavil se před tabuli a podíval se na nás. Zřejmě se vůbec nelekl, jelikož nahodil přátelský výraz. „He, he!!“ usmál se a ukázal přitom zuby, jako by nám chtěl nejdřív samostatně představit svoji čelist. Pak pravil: „Hello!“ a byla to rovná polovina z toho, co jsem mu na první hodině rozuměl. Ta druhá půlka zněla: „My name is Paul O´Mahony.“ Potom mluvil ještě dalších čtyřicet minut. Těžko říct o čem.
Nenechali jsme se s Pavlem rušit a hráli na mobilu …. Ale přece jen jsme se zasunuly za záda Jirky Vavříka a Honzy Fialy, co sedí před náma. Zdvořilé gesto k cizinci.
Nejsem zrovna jazykově nadaný, ale faktem je, že novému učiteli skoro nerozuměl ani Vojta Koliba, který v angličtině exceloval. Strávil totiž s rodičema dva roky v Londýně a potom další rok tím, že nám v Brodu vyprávěl, jak je to v Londýně úžasný. Dost prudil.
„Vypadá jako pěkný pako,“ konstatovala zachmuřeně Vránová, jakmile za angličtinářem zaklaply dveře. To ale neměla dělat. Dveře se bleskurychle znovu otevřely a objevila se angličtinářova hlava.
„Já mluvím taky česky,“ informoval nás přátelsky s děsivým přízvukem. Mile se usmál a znovu zavřel. Vránová silně zbledla.
Paul O´Mahony, ve škole dlouho očekávaný rodilý mluvčí anglického jazyka, se nedal přehlédnout. Nedivil bych se, kdyby u starších osob budil zděšení. Vlasů měl tolik, že člověku dalo dost práce objevit mezi nima obličej. V levém uchu mu visela obrovská kovová náušnice. Při pohledu na ni by se zalkly závistí i piráti z Karibiku. Na pravé ruce měl masivní kovový prsten. Oblečený byl jako člověk, který získává šaty výhradně tak, že je dědí po starším bráchovi - klaunovi. Vypadal vlastně docela sympaticky, ale stejně mi na něm něco nesedělo. To Rozhon byl sice učitel a při těláku nás sadisticky nutil dělat sklapovačky a kliky, ale v podstatě byl v pohodě. Angličtinář se nám nějak nezdál. Možná to bylo tím, že to byl Ir. Ale třeba jsou lidi jako tenhle chlápek v Irsku běžně rozšířený.
- No, młodzieży, jazda! – powiedział wesoło Rozhon, zaklaskał i rozpoczął pierwszą lekcję wuefu w gimnazjum. Potem męczył nas bezkarnie czterdzieści pięć minut. Co więcej na zakończenie lekcji z przyjemnością poinformował nas, że nareszcie zrobiliśmy coś dla swojego zdrowia.
- Ruch, panowie, ruch! To ważna sprawa! - Hm. A ja myślałem, że wychowawca-wuefista to wielki fart. Ha, ha!
Oprócz WFu Rozhon uczył nas także geografii. To, że geografia również nie będzie drogą usłaną różami pojąłem, kiedy od razu nie zajarzyłem, jak obliczyć, która godzina jest teraz na Sri Lance. To zdarzyło się już na trzeciej lekcji. Można by pomyśleć, że na geografii uczyć się będziemy o krajach, rzekach, górach i tym podobnych. Tutaj się zawiodłem– na razie tylko liczymy.
Później – dla pewności– starałem się niczemu nie dziwić. Skuliłem się na krześle, żeby mnie nie było widać, obserwowałem nowych nauczycieli i starałem się niepotrzebnie ich nie drażnić.
Od momentu kiedy zobaczyłem z bliska matematyczkę Fikejzową, myślałem, że nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Jednak trwało to tylko dwa dni. Do czasu, kiedy zjawił się nowy anglista.
Wszedł do klasy, stanął przed tablicą i spojrzał na nas. Widocznie wcale się nie przestraszył, bo zrobił przyjazną minę.
- He, he!! – uśmiechnął się pokazując zęby, jakby chciał nam najpierw przedstawić swoją szczękę. Potem powiedział:
- Heelo! – i to była dokładnie połowa tego, co z pierwszej lekcji zrozumiałem. Ta druga połowa brzmiała: - My name is Paul O´Mahony. – Potem mówił jeszcze przez czterdzieści minut. Trudno powiedzieć, o czym.
Nie pozwoliliśmy sobie z Pawłem przeszkadzać i graliśmy na komórce…. Niemniej jednak schowaliśmy się trochę za plecami Jurka Vavříka i Honzy Fialy, którzy siedzą przed nami. Uprzejmy gest w stronę obcokrajowca.
Nie jestem zbytnio obdarzony zdolnościami językowymi, ale faktem jest, że nowego nauczyciela nie rozumiał nawet Vojta Koliba, który był mistrzem angielskiego. Spędził on bowiem z rodzicami dwa lata w Londynie, a przez następny rok w Brodzie opowiadał nam, jak w tym Londynie jest wspaniale. Zatruwał nam tym życie.
- Wygląda jak palant - swierdziła chmurnie Vránová, w momencie kiedy za anglistą zamknęły się drzwi. Tego nie miała robić. Drzwi się błyskawicznie otworzyły i ukazała się głowa nauczyciela.
- Ja mówię również po czesku – poinformował nas przyjaźnie z koszmarnym akcentem. Miło się uśmiechnął i ponownie zamknął drzwi. Vránová gwłtownie zbladła.
Paula O´Mahony, długo oczekiwanego angielskiego native speakera, nie dało się przeoczyć. Nie zdziwiłbym się, gdyby starsze osoby przeraziły się na jego widok. Włosów miał tyle, że trudno było między nimi znaleźć twarz. W jego lewym uchu wisiał ogromny metalowy kolczyk. Na jego widok piraci z Karaibów zzielenieliby z zazdrości. Na prawej ręce miał potężny metalowy pierścień. Ubrany był jak człowiek, który zakłada ciuchy odziedziczone po starszym bracie – klaunie. W gruncie rzeczy wyglądał całkiem sympatycznie, mimo to coś mi się w nim nie zgadzało. Wprawdzie Rozhon był nauczycielem, a na wuefie sadystycznie zmuszał nas do robienia pompek, ale w sumie to był spoko. Anglista jakoś nam nie odpowiadał. Może dlatego, że był Irlandczykiem. Ale być może ludzie tacy jak ten facet występują w Irlandii powszechnie.
Nasi blogerzy prezentują swój blog: http://skarby-suszca.blogspot.com/
To nasi uczestnicy
Przygotowanie ciasta
Prezentacja nt. "smacznych" podróży
A o to nasi prowadzący
Smakowanie przypraw do ciastek
A te karteczki z wróżbami znajdą się w ciastkach
Ciasto się piecze, a my edukujemy się
A to wełna owcza, z której będziemy tworzyć...
... właśnie takie jajuszka
Oczywiście, głównym tematem są jajka!
Do pracy rodacy!
Moczymy i kulamy
Praca wre!
Jeszcze tylko nadziejemy na patyczek...
i przyozdobimy
I gotowe!
Ulotki, przepisy
Kociaki-łobuziaki bardzo rozśmieszyły uczestników Nocy
Wspominki o Andersenie
Czas wysłać pocztówkę andersenowską
TO MY!
A to nasi piżamowcy z nagrodami
Nareszcie mogą się już położyć
Kącik zajęty!
Oho-ho, nawet czytają!
Zakamuflowana grupa w wypożyczalni płyt
Poniektórych film już zmorzył
A niektórzy są jeszcze rześcy!
Trzeba jeszcze pograć
W końcu Maluchy poddały się
Uff, nareszcie śpią
O-o, nie wszyscy... temat: straszne historie
Jak tu zasnąć?
Rankiem są nawet w dobrej formie
Mamy gościa
Wspomnienia z poprzednich "Nocy z Andersenem"
Pora na dyplomy
Acha, rodzice już czekają
Niewyspane, ale uśmiechnięte
Moi drodzy, do widzenia za rok!
RAPORT KOŃCOWY (STATYSTYKA) 13. NOCY Z ANDERSENEM 2013
przeprowadzony przez Hankę i Mirkę
z Knihovna Bedricha Benese Buchlowana z Czeskiej Republiki
W piątek 5 kwietnia 2013 r. rozpoczęła się 13. bajkowa Noc z Andersenem.
Miała ona miejsce w 1298 zarejestrowanych bibliotekach i szkołach. 59,073 dzieci
i wraz z nimi 18,526 dorosłych spędziło tę noc "na własnych oczach, uszach, żołądkach i ciałach".
Dorośli przygotowali i zapewnili nowatorskie programy, w których nie brakowało bajkowych istot.
Łącznie w 13. Noc z Andersenem zaangażowanych było 77.599 uczestników, wspierających czytanie.
PODSUMOWANIE NOCY Z ANDERSENEM
Edukacyjnie, spokojnie i bezpiecznie…
Tak przebiegła, już po raz piąty zorganizowana w bibliotece suszeckiej, NOC Z ANDERSENEM przypominająca o obchodzonym na całym świecie Międzynarodowym Dniu Książki dla Dzieci.
Sołectwa gminy najliczniej reprezentowali uczniowie szkół podstawowych z Kobielic i Suszca, ale byli też goście z Brzeźc i Żor. W bibliotece „spało” 57 dzieci z przewagą dzieci z klas 2. i 4.
W ościennych krajach takie noce andersenowskie odbyły się w 1298 placówkach kulturalno-oświatowych, w których brało udział aż 59073 dzieci!
Nasze dzieci były ubezpieczone, a na miejscu opiekę medyczną nad nimi sprawowała p. Maria Piasek. Wspomogła też opiekunów – bibliotekarzy niezastąpiona p. Dorota Chmiel.
Wieczór rozpoczęli młodzi blogowicze w osobach Katarzyna i Bartłomiej Michna, Karolina i Monika Krzysteczko oraz Weronika Damek. Młodzież bierze udział w projekcie „Kulturalnie i obywatelsko w bibliotece” i tworzy blog SUSZECKIE ŚLADY PRZESZŁOŚCI [zob. zob. www.skarby-suszca.blogspot.com]. Zaprosili uczestników do jego współtworzenia, przedstawili pierwsze archiwalne zdjęcia udostępnione przez p. L. Maindoka i zaapelowali o przynoszenie starych zdjęć przedstawiających Suszec i dzień codzienny suszczan sprzed lat.
Zagościli do nas ponownie etnolodzy Piotr Mojżyszek, Anna Czapek [http://www.opowiadamyoswiecie.pl/], Kinga Kochaniewicz i Karolina Starzyńska-Krzempek z Cieszyna. Poprowadzili 2 warsztaty: „ SMACZNE PODRÓŻE” i „ŚWIĘTA Z JAJEM”. Po prezentacjach multimedialnych ukazujących kulturę i obyczaje innych narodów, uczestnicy solidnie rozwałkowali ciasto, smakowali i dodawali przyprawy, a w efekcie upiekli ciekawe w smaku chińskie ciasteczka z wróżbą! Przepisy zabrali do domu – może któraś mama pokusi się powtórzyć ten wypiek?
Tematem kolejnej prelekcji były świąteczne jaja - formowano z kolorowej wełny owczej wielkanocne ozdoby. Nie było szybko i łatwo, o czym przekonali się sami uczestnicy. Po północy: tradycyjne wypełnienie pocztówek nadesłanych z czeskiej biblioteki, odbył się konkurs piżamowców (z nagrodami), obejrzano prezentację o kociakach-łobuziakach, przypomniano biografię i dzieła sławnego bajkopisarza, wysłuchano z audiobooka historię znanej wszystkim Calineczki i obejrzano film. Jedni przy latarkach snuli zasłyszane straszne opowieści, inni zabrali się za czytanie gazet i gry karciane. Poniektórzy przymierzali się do przeprowadzenia „zielonej nocy”, co niestety im się nie udało.
18. niezmordowanych buszowało do rana i pierwsi przywitali p. Józefa Kołodziejczyka, Prezesa Gminnego Koła PZE,RiI, który wraz z już obudzonymi obejrzał wspomnienia z poprzednio organizowanych nocy [http://www.biblioteka.suszec.pl/?id=73251&location=f&msg=1&lang_id=PL] i rozdał dyplomy potwierdzające „przetrwanie”.
Zasadzenie andersenowskiego drzewka przełożono na inny termin ze względu na zalegający jeszcze śnieg. Spotkamy się ponownie po świętach wielkanocnych w 2014 r. Do miłego!